Dziewczynka z zapałkami na dziale budowlanym
od listopada pięknie jest na dziale budowlanym
sypią się z nieba brokatowi aniołowie
w towarzystwie żołnierzyków Dziadka do Orzechów
maleńkie Jezuski śpią w szklanych kulach
pod kołderkami błyszczącego śniegu
renifery w świecących saniach wiozą z dalekiej Północy
bombki co swe barwy ukradły zorzy polarnej
na ogrodowej ławeczce siedzi dziewczynka
w paluszkach ściska pudełko zapałek
przychodzi tu co tydzień w piątek
po szkole
kupuje zapałki a potem siada na ławce
i patrzy
i widzi
i słucha
bogatych pięknoduchów
„Och jakie to słodkie! Weźmy jeszcze, i to, i to!”
piewców tolerancji
„Kolejne zj….e święta z toksycznymi starymi!”
Judaszków moralności
„Tyle dziadowskiego kiczu za takie pieniądze! Daliby na dzieci!”
apologetów ateizmu
„Chrześcijańscy bogowie: mikołaje i renifery, hehe!”
wyznawców tradycji
„Z niczym k...a nie zdążę w tym roku!”
czasem przysiada się do niej babcia z tego samego bloku
i opowiada o swoich świętach w dzieciństwie
o kawałku śledzia na stole i kolędach a cappella
czasem znajomy ochroniarz przystanie i westchnie
za dawniejszą lepszą pracą
za pierwszą wielką utraconą miłością
której nie zdążył oświadczyć się w święta
dziewczynka zbiera uważnie historie
wraz z odłamkami stłuczonych bombek
zręczne jej palce pracują godzinami
sklejając je w kolorowe witraże
które co wieczór zanosi mamie do łóżka
jedna świeca – jeden witraż
zapalają je kolejno zapałkami
pokój rozświetla się feerią barw
i historii
wiesz – mówi mama
dobrze jest być jak świeca
palić się długo i spokojnie
po cichutku wypalać
aż do ostatniego płomienia
ogrzewać
ostatnia świeca zgasła w pierwszy dzień świąt
zduszona wiekiem matczynej trumny
z działu budowlanego zniknęły anioły
żołnierzyki renifery Jezuski
zniknęła też dziewczynka z ogrodowej ławki
z przyczyn ekologicznych
zapałek już nie produkują