Syn Człowieczy

 

Jest niedziela. Żurawce. W lokalnej cerkwi odbywa się msza. Przed wejściem stoją stragany odpustowe niczym strachy, wrzucone siłą, jakby niechciany nowotwór w okoliczny krajobraz. Skręcamy tuż za rogiem w ulicę Nowy Świat. Z tyłu cerkwi jest cmentarz. Trochę to zabawne, trochę ironiczne, a może też trochę i znaczące, że wszystkie cmentarze w Żurawcach znajdują się przy ulicy Nowy Świat: i ten przykościelny, i te, które ukrywają się w gęstym lesie przed nami. Ale dziś tam nie wędrujemy. Pada zbyt mocno, jest zbyt ciemno. Zatrzymujemy się na końcu cmentarza. Na moment przestaje padać. Postanawiam zerknąć na cmentarz... I nagle pod płotem dostrzegam Jego. Jak zwykle: z boku, na marginesie, z widokiem na wysypisko śmieci. Wpatrujący się w coś, czego nie sposób dostrzec ani w nic, co można by uznać za godne uwagi. Jeśli idzie się zbyt szybko można nie zauważyć Tego Spojrzenia, można minąć bez mrugnięcia okiem, można przeoczyć To Spotkanie. Tak to właśnie z Nim jest.

"Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć." Łk 9,58