C'est la vie
„C’est la vie – cały twój Paryż: dwie drogi na krzyż, knajpa, kościół, widok z mostu” – śpiewał swego czasu Andrzej Zaucha. Podróżując po Roztoczu odnajduję w nim ten Paryż z piosenki, ale nie tylko. Za każdym zakrętem, trochę jak w matrioszce, ze zdziwieniem odnajduję w Roztoczu Polskę, a w Polsce Roztocze. Przyłapuję siebie na tym, że odkrywając coś po lewej stronie Wisły odnalazłam to tylko dlatego, iż wcześniej znalazłam to samo po prawej. W dylemacie co było pierwsze, jajko czy kura, odpowiadam: Roztocze. Bo od Roztocza wiele się zaczęło: i krzyże się zaczęły, i kościoły, i kapliczki. Ostatecznie istnieje więc dla mnie tylko jeden Paryż: ten z dwiema drogami na krzyż, z kapliczką po środku niczym z bijącym sercem, kamieniem węgielnym wszystkiego. Gdziekolwiek na świecie bym się nie znalazła, zawsze odnajdę ten sam widok. I choć podobno wiele dróg prowadzi do Rzymu, ja zawsze wrócę do niego tą jedną jedyną: Powiatową Nieremontowaną. I wiem, że z radością „wypiję to wszystko do d...